top of page

Music & Life - Życie mrówcze / Gość: Ania Bratek

Zaktualizowano: 9 lis 2020

O życiu niewielkim-wielkim. Małym-dużym bohaterstwie.




Myśli Ani

 

Idę sobie ulicą. Promienie słońca opierają się o budynki czasem mnie oślepiając, czasem znikając zupełnie. Właśnie skończyłam próbę chóru gospelowego i lekcję śpiewu. I tak idąc doświadczyłam olśnienia. Najśmieszniejsze jest to, że to właśnie olśnienie było tak proste i tak zwyczajne, że aż stanęłam na chwilkę. Mrużyłam oczy i rozglądałam się tak, jakby świat był zupełnie inny niż ten, który znałam przed sekundą.


To był moment, kiedy odkryłam, że właśnie to jest to. Że właśnie to daje mi radość i spełnienie. Że naprawdę nie musi wydarzyć się nic spektakularnego. Że nie musi zadzwonić Sting zapraszając mnie do wspólnego występu (choć w sumie mógłby wreszcie zadzwonić, ileż można czekać?). Że te proste momenty, uśmiechy, wspólne śpiewanie, muzykowanie dają szczęście. Że tak naprawdę lubię to moje zwyczajne mrówcze życie poukrywane w drobnych chwilach. Dokładnie takich jak ta.

Julia Cameron pisze w swojej książce Droga artysty (koniecznie musicie ją przeczytać) o tym, że o jakości naszego życia decyduje....uwaga....zdolność do zachwytu.

I tu już mogłabym skończyć. :)


Ale nie. Przyznam szczerze, że bałam się pisać o drodze. Bałam się, że otworzy się jakaś historia we mnie, którą będę musiała przeżyć na nowo. I po co. Bo zanim nastąpiło moje zwyczajne oświecenie było tyle dołków i chęci rzucenia tego w cholerę (Tego – czyli muzyki), że przestałam już liczyć. Bo czasem wydaje mi się, że muzyka jest za wielka, a ja za malutka, by móc w ogóle nawet o niej myśleć. Ech...

Niezależnie od tego, co było, co będzie, z czym jeszcze przyjdzie mi się zmierzyć, wiem, że Bóg ma plan. I że talentów nie rozdaje po nic...:)


I jeszcze jedno – tak często opowiadamy o tych, którym się udało (cokolwiek to znaczy). Czynimy z nich bohaterów i guru. A tak rzadko o tych, o których nikt nigdy nie słyszał, a którzy dzielnie toczyli tę walkę. Aż mam ochotę napisać piosenkę o tych, którzy nie dostali żadnej nagrody, nie doświadczyli żadnych zaszczytów. Chciałabym pamiętać, że to nie jest tak, że jeśli tylko bardzo się starasz to możesz osiągnąć wszystko (pozdrowienia dla wszystkich coachów :). I przypominać sobie o co tak naprawdę w tym wszystkich chodzi...


Anna Bratek




Myśli Agi

 

Uwaga i zachwyt. Zauważyłam, że coraz trudniej mi się skupić, coraz trudniej mi się zachwycać, bo poprzeczki coraz wyższe. Coraz gęściej, coraz szybciej, intensywniej. Wyżej i wyżej i wyżej. I robi się nagle dalej od ziemi. Od naszych stóp. Od naszego połączenia ze światem. Od tego, gdzie jesteśmy. Nasze małe mrówcze życie. Boże! Ale jakże prawdziwsze od każdego innego, które chcemy mieć i które za wszelką cenę próbujemy żyć.


Mozolnie układamy listek po listku. Oddzielamy ziarnko od ziarnka. Przesypujemy w dłoniach piasek. Doświadczamy dotyku, ciepła, wiatru. Nasze małe życie małej mrówki w samym środku wielkiego wszechświata. Kim jesteśmy? Nikim i wszystkim!

I jakie to błogosławieństwo. Nikim i wszystkim. Ufff!


Chylę czoła, i cała się kłaniam pani ze sklepu, gdzie kupuję chleb. Panu który zreperował mi kran, pielęgniarce która zbadała mi ciśnienie. Kłaniam się bohaterom mojego małego życia, bez których bym była bez chleba, kranu i ze zbyt wysokim ciśnieniem. Uśmiecham się na ciche dźwięki ulubionej piosenki, na brzmienia mojego roztrojonego pianina z rodzinnego domu. Kłaniam się w pół moim rodzicom, mojej mamie, dzięki której - jestem. I chylę czoła sobie, dziękuję swoim rękom, swojemu silnemu ciału, sercu, które bije nieustannie, zupełnie bez mojej wiedzy i kontroli. Cichym bohaterom się kłaniam, którzy nie dostali orderów, nagród i chwały. Obejmuję siebie. I moje małe mrówcze życie, które, w tym ogromie wszechświata, jest w zupełności wystarczające.


Aga Derlak



182 wyświetlenia

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page